🦏 Synowa Odciąga Syna Od Rodziny

W pierwszej chwili moja synowa oczywiście parsknęła śmiechem, ale niedługo trzeba było ją przekonywać. – Pod jednym warunkiem… – uśmiechnęłam się równie tajemniczo jak pani Adela. Zdziwiona uniosła brwi, bo dotąd to ona dyktowała wszystkim swoje warunki. – …że wyprowadzicie się stąd w ciągu dwóch lat Teściowa – mama Twojego męża, mama Twojej żony. Bohaterka niezliczonej ilości dowcipów, często niewybrednych. Dla jednych znienawidzona jędza, dla innych druga mama. Ja teściową miałam bardzo krótko. I właściwie „miałam” to trochę za duże słowo. Konflikt – to słowo bardzo często pojawia się w relacjach na linii teściowa – synowa lub teściowa – zięć. U nas nie było inaczej. W konflikt z teściową weszliśmy już następnego dnia po ślubie. Nie będę dziś rozsądzać kto był winien temu co zaszło między nami, bo to nie ma znaczenia. Ważne jest to, co stało się po tym pamiętnym dniu. Wyprowadziliśmy się z domu mojej teściowej i zerwaliśmy z nią wszelkie kontakty. Byłam młoda i bardzo butna. Teściowa nie była szczególnie wylewną osobą, miałam wrażenie, że mnie nie lubi i nie akceptuje. Praktycznie w ogóle jej nie znałam (ślub wzięliśmy po 5 miesiącach znajomości), spotkałam ją zaledwie kilka razy w życiu. Przyznaję, że nie dążyłam w żaden sposób do tego, by mąż nawiązał kontakt ze swoją mamą, choć ona próbowała się z nim kontaktować na wiele sposobów. Przez 2,5 roku nie spotkaliśmy się z nią ani razu. Kiedy dowiedzieliśmy się, że mama Jacka jest w szpitalu w ciężkim stanie, było już za późno na wszystko. Kilka dni później już jej z nami nie było. Zdążyliśmy się tylko pożegnać. Koniec. Dziś jako dorosła kobieta, matka czuję żal. Żałuję, że tak się stało, że nic wtedy nie zrobiłam, żeby te stosunki naprawić. To była mama mojego męża. Kobieta, która go urodziła, wychowała na dobrego człowieka. Była niedoskonała, ale kto z nas jest idealny? Nawet nie wiem jaką byłaby teściową, bo zwyczajnie nie dałam jej szansy nią być. A śmierć niestety przekreśliła wszelkie szanse na to, żeby coś zmienić, naprawić. Kiedy patrzyłam na Jacka podczas pogrzebu i niemal fizycznie czułam jego ból i stratę zrozumiałam, że póki trwa życie, zawsze można spróbować dogadać się, porozumieć, znaleźć kompromis. Kiedy zostałam mamą zrozumiałam też jak wielka jest miłość matki do dziecka i jak trudno będzie „oddać” to swoje ukochane dziecko innej kobiecie, kiedy przyjdzie czas. Czy Ty jako matka dasz sobie rękę uciąć za to, że kiedy Twoje dziecko dorośnie i będzie chciało ułożyć sobie życie będziesz postępować rozsądnie? Że nawet jeśli synowa lub zięć nie będą Twoimi wymarzonymi to uszanujesz wybór swojego dziecka i nie będziesz się wtrącać? Ja nie, choć bogatsza o życiowe doświadczenie zrobię wszystko, by ułożyć swoje stosunki z synowymi jak najlepiej. Ja wiem, że nie wszystko zawsze jest proste. Nie zawsze jest też możliwe. Zazwyczaj jednak przyczyną trwania rodzinnych konfliktów nie jest brak możliwości ich rozwiązania, a brak chęci jednej lub obu stron. Problemy zdarzają się, wszędzie, w prawie każdej rodzinie. Często pytacie mnie w listach co zrobić, kiedy teściowa wtrąca się, odnosi się z niechęcią, nie odcięła pępowiny, buntuje syna i odciąga go od rodziny, zatruwa życie, kontroluje, nie jest dobrą babcią i wiele innych. Zawsze odpowiadam to samo. Spróbuj z nią porozmawiać. Ona na swój sposób kocha swoje dziecko, tak jak Ty kochasz swoje. Z pewnością czasem zachowuje się irracjonalnie, źle i niewłaściwie, ale jeśli nie robi nikomu rozmyślnej krzywdy, może warto spróbować ją zrozumieć, dać szansę, przymknąć oko na pewne rzeczy? Są oczywiście sytuacje, kiedy mamy do czynienia z patologią. Są matki, które nie potrafią kochać. Wiem. Jeśli jednak masz teściową, która kocha Twojego współmałżonka, kocha Wasze dzieci, a Wy jakoś nie możecie się dogadać, odpuść. Po prostu pomyśl o tym, że Twój mąż czy żona kocha swoją matkę – taką jaka jest. Tobie nikt nie każe jej kochać. Chodzi tylko o szacunek, odrobinę dobrej woli i wyrozumiałości. Być może dzięki temu unikniecie tak dobrze mi znanego poczucia, że można było inaczej, ale nic już nie da się zmienić. Pamiętajcie drogie Panie, większość z nas teściową zostanie. Anna Jaworska – MumMe Jeśli spodobał Ci się mój wpis udostępnij go proszę, klikając UDOSTĘPNIJ (kopiuj/wklej nie jest udostępnieniem). Polub moją stronę na Facebooku Zajrzyj na mój Instagram 08:20 "Moja synowa chce, żebym kochała jej dzieci jednakowo. Nie mogę tego zrobić, ponieważ mam tylko jednego wnuka" Nie mogę tego zrobić, ponieważ mam tylko jednego wnuka" 18:56 Poświęciła wszystkie swoje wysiłki, aby jej synowa i syn jedli domowe jedzenie. . Zgromadzenie Synów Świętej Rodziny, Jezusa, Maryi i Józefa (SF) Congregatio Filiorum Sacrae Familiae, Iesu, Mariae et Ioseph Congregation of the Sons of the Holy Family, Jesus, Mary and Joseph Congregazione dei Figli della Sacra Famiglia di Gesù Maria e Giuseppe Congregación de Hijos de la Sagrada Familia de Jesús, María y José Congregação Filhos da Sagrada Família Jesus, Maria e José Congrégation des Fils de la Sainte Famille Jésus, Marie et Joseph Kongregation die Söhne von der Heiligen Familie Jesus Maria und Joseph Data i miejsce założenia: 1864 rok - Hiszpania Założyciel: św. Jose Manyanet y Vives Liczba zakonników na świecie: 193 (w tym 136 kapłanów) Synowie Św. Rodziny obecni są w krajach: Hiszpania, Włochy, USA, Meksyk, Kolumbia, Wenezuela, Brazylia, Argentyna. Dom generalny: Hiszpania (Barcelona) Habit aktualny: Czarna sutanna z pelerynką (lub bez), przepasana czarnym szerokim pasem wiązanym z lewej strony, na piersi po lewej stronie przypięty znak zgromadzenia. Duchowość: Duchowość życia zakonnego i apostolskiego zgromadzenia opiera się na stylu życia Pana Jezusa, Maryi i Józefa w doświadczeniu osobistym i wspólnotowym. Zgromadzenie składa się z księży i braci zakonnych. Zakonnicy żyją w społeczności cechującej się silnym duchem rodzinnym, ponieważ każda ze wspólnot ma na celu odtworzenie życia Świętej Rodziny z Nazaretu, ich wspólnoty życia, modlitwy i pracy. Dlatego ich codzienność to życie nieustannej modlitwy, w braterskiej trosce i miłości, czyniąc wszystko na chwałę Bożą. Być Synami Św. Rodziny to znaczy uczyć się od Pana Jezusa, Maryi i Józefa, jak żyć mocno w wierze, w nadziei, radości i w żarliwej miłości. To doświadczenie Rodziny Nazaretańskiej zakonnicy starają się przekazywać tym, do których są posłani przede wszystkim poprzez katolicką edukację i wychowanie oraz posługę kapłańską. W Świętej Rodzinie zgromadzenie widzi nie tylko wzór życia rodzinnego, ale także postrzega ją jako pierwszą wspólnotę życia konsekrowanego. Bracia czczą i szerzą kult Najświętszej Rodziny z Nazaretu w duchu motta założyciela: Wszystko dla Świętej Rodziny, ze Świętą Rodziną, na cześć Świętej Rodziny. Działalność: Synowie Św. Rodziny realizują swój charyzmat przede wszystkim na drodze katolickiego wychowania i nauczania dzieci i młodzieży w prowadzonych przez siebie licznych szkołach, w powierzonych swojej opiece parafiach, a także prowadząc domy rekolekcyjne i grupy duszpasterskie skierowane głównie na formację rodzin i młodzieży. Tym sposobem pragną wnieść swój wkład w odnowienie zdrowego społeczeństwa opartego na Ewangelii. Historia: Założyciel zgromadzenia św. Jose Manyanet y Vives przez pierwsze lata kapłańskie pracował w kurii biskupiej. Towarzysząc biskupowi w wizytacjach parafii przekonał się, jak wiele rodzin przeżywa problemy. Dlatego zrezygnował z pracy w kurii i odtąd całe swoje życie poświęcił wychowaniu młodzieży oraz działalności na rzecz uświęcania rodzin. W Najświętszej Rodzinie z Nazaretu widział wzór dany przez Boga dla każdej rodziny, o czym chciał powiedzieć wszystkim rodzinom. Wiedział, że jest to najlepszy sposób na rozwój dobrego społeczeństwa. W tym celu, w 1864 roku w Tremp w Hiszpanii, założył zgromadzenie Synów Świętej Rodziny. Po 6 latach próby życia wspólnego i misji, w 1870 roku wraz z pierwszymi towarzyszami złożył pierwsze śluby zakonne. Członkowie mieli być apostołami Ewangelii rodziny. Ich misją było przekazywanie doświadczenia Nazaretu i świadectwo świętości osobistego życia. Zadanie to mieli realizować na drodze katolickiej edukacji i wychowania młodzieży w ścisłym posłuszeństwie pasterzom Kościoła i w jedności z nimi. W 1874 roku św. Jose Manyanet y Vives założył żeńskie zgromadzenie Misjonarek Córek Świętej Rodziny o podobnym charyzmacie. Strony www: Hiszpania: USA: Aktualizacja:
Zaloty, ślub, życie osobno. Mnie, jako matce, bardzo podobało się wszystko, co się działo. Synowa jest skromna, inteligentna. Z jej matką znalazłam wspólny język i nie widziałam powodu do zmartwień. Dostałam nawet awans w pracy, więc pieniędzy starczało nawet na moje dawno zapomniane hobby - chodzenie do teatru. A potem, cześć.

Ładowanie... Przewijaj obrazki palcem w lewo Rodzina siedzi przy obiedzie. Syn pyta ojca: – Tato, ile jest rodzajów biustów? Ojciec, nieco zaskoczony, odpowiada: – Cóż, właściwie trzy, zależnie od wieku kobiety: jak ma 20 lat są jak melony, okrągłe i twarde. Jak ma 30-40 lat są jak gruszki – wciąż ładne, ale nieco wydłużone, a po 50-tce są jak cebule… – Cebule? – dziwi się syn. – Tak, patrzysz i płaczesz. Wkurzyło to nieco żonę i córkę, która zapytała matkę: – Mamo, a ile jest rodzajów ptaszków? Mama uśmiechnęła się i odpowiedziała: – Też trzy, zależnie od wieku faceta – u dwudziestolatka jest jak dąb – twardy i potężny. Jak facet ma 30-40 lat, jest jak brzoza – elastyczny, ale niezawodny, a po 50-tce jest jak choinka na Boże Narodzenie – Jak choinka? – dziwi się córka. – Tak, drzewko jest martwe, a bombki wiszą tylko dla ozdoby… Ładowanie...  Losowe Dowcipy: Pewnego dnia na świat przyszedł Jasio… Matka oficjalnie podczas porodu umarła… Lecz nieoficjalnie tylko lekarz znał przyczynę śmierci – szok związany z tym co zobaczyła: Jasio w pępku miał… złotą śrubkę. Ojciec zareagował na „złotą śrubkę” nad wymiar łagodnie. Oczywiście chodził z Jasiem (jeszcze w wieku niemowlęcym) do wszystkich możliwych specjalistów, jednakże nikt nie mógł mu odpowiedzieć: po co ta złota śrubka… Spróbował zatem pogodzić się z faktem… Jasio po raz pierwszy zwrócił uwagę na swoją „inność” w przedszkolu. Pewnego dnia zauważył, że inne dzieci nie mają złotych śrubek w pępku… Podszedł zatem do swojej pani wychowawczyni pytając – Plose pani, cemu ja mam zlotom ślubke w pempku? – Jasiu – nie mam pojęcia! – Ale jesteś normalnym chłopczykiem, nie martw się! I tak żył Jasio wyśmiewany przez wszystkim, przez cały czas zadając sobie to pytanie: Na cholerę mi ta śrubka w pępku… Swoją pierwszą miłość musiał mocno upić, żeby nie zmieniła zdania, gdy to podczas jednej z imprez zechcieli spędzić noc w sypialni rodziców… Nadszedł czas liceum, Jasio już wtedy wiedział, jaki profil klasy go interesuje: biologiczna. Wtedy też, wraz ze swoim Panem Profesorem badali dokładnie pochodzenie złotej śrubki… Nadszedł czas matury (którą Jasio, rzecz jasna, zdał bez najmniejszych problemów), a oni nadal nie mogli znaleźć odpowiedzi na pytanie: CO TO ZA ZŁOTA ŚRUBKA!!! Studia Jasio sobie obrał medyczne… Wraz z najlepszym profesorem na wydziale studiowali budowę złotej śrubki… Przeprowadzali badania, eksperymenty, jednakże nijak nie mogli pojąć przeznaczenia i zastosowania owej złotej śrubki…. W końcu profesor zaproponował Jasiowi udział w międzynarodowej konferencji medycznej, która co 4 lata gromadzi najlepsze i największe światowe sławy lekarskie. Jednakże od razu zaznaczył: niektóre badania mogą być bolesne… Poza tym nie wiadomo, jakie będą skutki uboczne… Oczywiście Jasio postawił wszystko na jedną kartę – „jeśli tak ma być, to niech tak będzie! Ja po prostu muszę wiedzieć: NA CO MI TA ŚRUBKA!” Badania trwały długo, na szczęście obeszło się bez skutków ubocznych (oprócz czasowego niedowładu prawej ręki), wyniki badań zostały przedstawione ostatniego dnia konferencji…. Wyniki badań nie przyniosły żadnego rezultatu… I tak właśnie Jasio pozostał na lodzie! Cała medycyna, cała nauka, nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie: NA CHOLERĘ JASIOWI TA ZŁOTA ŚRUBKA W PĘPKU?! Zrozpaczony Jasio zapijał się tanim whisky w półmroku pokoju, który wynajmował wraz z innymi kolegami ze studiów… Mógł pogodzić się ze śrubką, ale nie darował sobie tego, że nadal nie zna jej przeznaczenia!! Ostateczne poszedł do ostatniego miejsca, gdzie może dowiedzieć się prawdy: do kościoła…. Ksiądz, bardzo zaciekawiony, próbował studiować w starych manuskryptach o złotych śrubkach, przeszukiwał najstarsze księgi i pisma z najstarszych bibliotek, a nawet wystosował pismo do papieża (dokumentując słynną złotą śrubkę foitografiami)… Zero odzewu… Nie wiadomo, co to jest, na co to jest, do czego to służy…. Ostatnią odpowiedzią, która dobremu księdzu przyszła do głowy (jako pokrzepienie serca młodego chłopaka), było: – Jasiu – oddaj swoją duszę Bogu, oddaj swoje serce Bogu, a wyjawi On przed Tobą prawdę… Jasio oczywiście zastosował się do rady księdza, wyprowadził się na pustkowie, i tam w biedzie medytował… przez pełne 30 lat życia…. Żył w biedzie i nędzy, całkowicie odrzucił świat materialny, rozkosze cielesne, na rzecz poznania prawdy: NA CHOLERĘ MU TA ŚRUBKA?! No i umarł… Młodo, bo w wieku 60 lat… Oczywiście w nieświadomości… Poszedł Jasio do Nieba, a tam święty Piotr. Podchodzi do niego i mówi: – Proszę – całe życie poświęciłem poznaniu prawdy, poruszyłem wszystko, co mogłem, by się dowiedzieć, zrezygnowałem z całego świata, który mogłem zdobyć, bo chciałem znać prawdę – do czego służy ta złota śrubka, co mam ją w pępku? Święty Piotr wyjął złoty śrubokręt, odkręcił złotą śrubkę i Jasiowi odpadła dupa…  Teść wchodzi przez bramkę do ogródka i widzi w oknie domu smutnego zięcia. Teść pokazuje jeden kciuk „up”, na co zięć z okna obydwa. Wtedy teść z pytającą miną robi „węża” ręką, a zięć odpowiada tak samo, ale dwuręcznie. Na co teść wali się w klatkę pięścią, a zięć masuje dłonią po brzuchu i obydwaj znikają. Tłumaczenie poniżej: T: Mam flaszkę! Ź: To mamy dwie! T: Żmija w domu? Ź: Są obie T: To co, pijemy na klatce? Ź: Nie, na śmietniku!  Panie doktorze, mam biegunkę! – Zapiszę panu czopki. Po kilku dniach: – Panie doktorze, nic nie pomogło! – To ja zapiszę panu jeszcze jedno opakowanie! Po następnych kilku dniach: – Panie doktorze i tym razem nic nie pomogło! Proszę o jeszcze jedną receptę! – Do cholery, czy pan te czopki żre?! – A co?! Może mam je sobie do dupy wsadzać?!  Lekcja historii, rozmowy na temat II Wojny Światowej. Pani pyta dzieci czy ktoś z ich rodziny żył w tym okresie. Zgłasza się Małgosia: – Moja babcia była łączniczką! – O, dobrze Małgosiu, piątka. Ktoś jeszcze? – odpowiada pani. Zgłasza się Stasiu. – Mój dziadek służył w SS! – Ooo, nie wolno tak mówić Stasiu. Jedynka! Ktoś jeszcze? Zgłasza się Jasio. – Ja! Mój dziadek służył w AK. – Brawo Jasiu, wspaniały dziadek. Piątka. Potem dzieci rozmawiają na przerwie. – Twój dziadek naprawdę służył w SS? – Jasio – Pewnie, Szare Szeregi. A twój w AK? – Tak, Auschwitz Kommando. ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »

Mirosława spojrzała ponuro na syna. - Sama chemia! - Mamo, oddaj klucze do mieszkania. Alina codziennie spóźnia się przez ciebie, prawie nie widuję się z żoną! Po prostu zwróć klucze! - Co?! - Mam powtórzyć? - Kobieta była urażona, rzucając klucze na stół, dumnie odeszła.

\n \n synowa odciąga syna od rodziny
Ustalili, że synowa będzie gotowała dla całej rodziny. Zdarzało się jednak, że dla Marii nie starczało obiadu. Syn powiedział, że Ania jest zarobiona, niech mama sobie sama zapewnia
Jeśli jestem w stanie zachowanie to zaakceptować, to przez szacunek do rodziny męża - podporządkowuję się. Jeżeli jednak coś stoi w absolutnej sprzeczności z moim postrzeganiem świata, to po prostu tłumaczę szczerze, o co mi chodzi, jak ja tę sytuację widzę i proponuję kompromisowe rozwiązanie. Jeśli zatem jesteś żoną lub mężem, rodzicem, dziadkiem, babcia, synem lub córką, ewentualnie rodzeństwem mocodawcy, to udzielenie pełnomocnictwa nie wymaga uiszczenia opłaty skarbowej od pełnomocnictwa. Możesz więc bez dodatkowych opłat zarejestrować pojazd w imieniu rodziny. Zachęcam do skorzystania z naszych usług. radca

Odpowiedziałam, że rozmawiałam o tym z mężem, z resztą mamy swoją rodzinę. Poskarżyła się wszystkim i powiedziała, że jej syn jest dziwny, synowa taka sama, przynajmniej jej córka jest normalna i dodała: „Synowa ciągle mnie dokucza”. Wyjechałam, mąż nie dzwonił przez cały tydzień.

Synowa pochodzi z bardzo biednej rodziny (w której od wielu lat szerzy się alkoholizm), dlatego "przygarnięcie" jej do nas zapewniło normalne życie jej oraz jej dzieciom. W zamian za pozostanie w naszym domu obiecała naszej córce zakup nowych mebli (czego do dnia dzisiejszego nie zrobiła, ani nie zapłaciła jej też w żaden inny sposób). Gdybym wiedziała, że ma takie zamiary, od razu bym przepisała mieszkanie na synową i wnuki, ale syn ani słowem nie wspomniał o swoich planach. A dopiero po tym, jak zrobiłam na niego darowiznę, się rozwiodł i odszedł od rodziny. Synowa z wnukami pozostała u mnie w domu, bo nie miała gdzie iść.

Dałam pieniądze na wesele, dałam na samochód. Zarzuciła mi przyszła synowa, że się nie interesuje przygotowaniami do ślubu. Mieszkam ponad dwa tysiące kilometrów od nich. Na ślub jechać nie chciałam bo miałam już dość, ale pojechałam. Ślub był na około 100 osób, większość z jej rodziny, z syna strony garstka.

Przepisanie części domu na syna i jego żonę. Ja i moi dwaj synowie jesteśmy w 1/3 właścicielami domu i działki (po sprawie spadkowej) bez wskazania, która część do kogo należy. Dom składa się z parteru, piętra w stanie surowym i strychu. Jeden syn się ożenił, chciałby wykończyć piętro i tam zamieszkać z żoną. Chcę aby
Słuchaj rad matki, ale decyzje odnośnie do swojej nowej rodziny podejmuj z żoną. Gdy matka chce narzucać swoje poglądy na życie, broń waszych (twoich oraz żony) osobistych wyborów. Powiedz: „Mamo – doceniam twoje rady, jednak zadecydowaliśmy inaczej. Uszanuj to, proszę”. • Wymagaj od matki, żeby zapowiadała swoje wizyty Pamiętam pierwszy rok życia Zuzi. Syn przywoził ją do mnie niemal co weekend, ale pierwsze skrzypce w domu młodej rodziny grała matka Oli. To ona decydowała, w jakim wózku będzie jeździć nasza wnuczka, jakie pieluszki należy jej kupować, do którego lekarza zapisać i kiedy odstawić od piersi. 9RLCFhJ.