Szczegóły Kategoria: Góry Odsłony: 18880 Piękna i BestiaO tym że jest to najpiękniejszy górski szlak w naszych górach, nie trzeba zbytnio nikogo przekonywać. O tym że jest to jednocześnie Bestia, wielu już się przekonało. Od ponad stu lat gdy szlak został wytyczony i zaopatrzony w ułatwienia w postaci klamer, łańcuchów i drabinek, wiele osób straciło życie a wielu uległo wypadkom. Zbyt duża wiara we własne umiejętności, brak pokory i rozwagi, brak przygotowania i znajomosci specyfiki terenu a czasami drobny błąd. Niewiele potrzeba by przyjemna wędrówka zamieniła się w tragiczną. Nie jest to szlak dla każdego. Jeżeli już ktoś zdecyduje się przejścia to kilka porad dla rozpocząć swoją przygodę z "Piękną" i mieć z tego przyjemność a nie wyłącznie wyścig z czasem i zmęczenie, warto podzielić przejście na 3 odcinki. Najlepszym miejscem na naszą "bazę" jest schronisko w Pięciu Stawach Polskich. To najkrótsza droga by dotrzeć na Zawrat. Warto jednocześnei pamietać że od Zawratu po Kozią Przełęcz wiedzie szlak jednokierunkowy. Zawrat - Mały Kozi Wierch - Żydowski Żleb - Zmarzłe Czuby - Zmarzła Przełęcz - Zamarła Turnia - Kozia Przełęcz - Kozie Czuby - Wyżnia Kozia Przełęcz - Kozi Wierch - Przełączka nad Buczynową Dolinką - Żleb Kulczyńskiego - Czarne Ściany - Zadni Granat - Pośrednia Sieczkowa Przełączka - Pośredni Granat - Skrajna Sieczkowa Przełączka - Skrajny Granat - Granacka Przełęcz - Wielka Orla Turniczka - Orla Przełączka Niżnia - Orla Baszta - Pościel Jasińskiego - Buczynowe Czuby - Przełęcz Nowickiego - Wielka Buczynowa Turnia - Mała Buczynowa Turnia - Ptak - Kopa pod Krzyżnem - Przełęcz KrzyżnePomysłodawcą budowy Orlej Perci był Franciszek Henryk Nowicki, proponując w 1901 r. wytyczenie drogi od Wodogrzmotów Mickiewicza przez Wołoszyn, Krzyżne, Granaty, Kozi Wierch i dalej do Zawratu. Tutaj szlak miał łączyć się z istniejącym już szlakiem na Świnicę, a dalej biegnąć przez Kasprowy Wierch i Czerwone Wierchy aż do Doliny Kościeliskiej. Szlak został wytrasowany w latach 1903-1906 nakładami Towarzystwa Tatrzańskiego i wielkiego miłośnika Tatr, księdza Walentego Gadowskiego, któremu pomagali Jakub Gąsienica Wawrytko, Klimek Bachleda i kilku innych górali. W latach 1904 i 1911 wytrasowano szlaki łącznikowe, które pozwalają na pokonywanie trasy w krótszych odcinkach, przy czym szlak Zmarzły Staw Gąsienicowy – Kozia Przełęcz – Dolinka Pusta wytrasowano w 1912, zamknięto w 1925 i ponownie wyznakowano w 1953. Panorama na całą Orlą Perć Na Zawracie zaczyna się szlak jednokierunkowy dochodzący do Koziej Przełeczy. Od lewej: Kozia Przełęcz, Zamarła Turnia, Zmarzła Przełęcz i Mały Kozi Wierch Środkowa część szkaku wiedzie od Koziej Przełeczy przez Kozi Wierch i Granaty. Po drodze musimy pokonać owiany wieloma legendami słynny krok nad przepaścią. A jest to szczelina na Skrajnej Sieczkowej Przełączce W zimie Orla Perć zmienia się w bardzo trudny szlak, dostępny wyłącznie dla bardzo doświadczonych osób i z zdjęciu Przełęcz Krzyżne od strony Doliny Pańszczycy. Kozi Wierch, Kozie Czuby, Zamarła Turnia i Zmarzła Przełęcz w groźnej zimowej wersji Orla Baszta i Wielka Buczynowa Turnia, widok ze Skrajnego Granatu Przełęcz Krzyżne. Koniec lub dla niewielu, początek szlaku, oraz punkt przecinania się żółtego szlaku, biegnący z Doliny Pańszczyca do Doliny Pięciu Stawów Polskich Z przełęczy jest bajkowy widok na całą Dolinę Pięciu Stawów Polskich (choć jest ich 6) i najbardziej klimatyczne schronisko w Tatrach. opracowanie & foto: Albin Marciniaknajlepsza mapa z przebiegiem szlaku i wariantami podziału na fragmenty:fotorelacje:. . telefon alarmowy w górach601 100 300 – żółty szlak znad Czarnego Stawu Gąsienicowego na Skrajny Granat. Czas przejścia: 1:45 h, ↓ 1:20 h – czerwony (Orla Perć) przebiegający granią główną z Zawratu przez Kozi Wierch, Granaty i Buczynowe Turnie na Krzyżne. Czas przejścia z Zawratu na Krzyżne: 6:40 h Szlaki dojściowe W rejon Orlej Perci prowadzi wiele popularnych szlaków dojściowych, część z nich jest też często samodzielnym celem wycieczek. Orla Perć jest osiągalna od strony: Kasprowego Wierchu i Świnicy szlakiem czerwonym wzdłuż grani – trasa trudna, eksponowana, z ułatwieniami w postaci łańcuchów i klamer, 3 h;Doliny Gąsienicowej ze schroniska "Murowaniec" szlakiem niebieskim na Zawrat – trasa trudna, eksponowana, ubezpieczana łańcuchami, 2:30 h; szlakiem żółtym na Kozią Przełęcz – trasa trudna, ubezpieczana łańcuchami, 2:30 h; szlakiem czarnym, prowadzącym przez Rysę Zaruskiego i Żleb Kulczyńskiego – trasa trudna, ubezpieczana łańcuchami, 3 h; szlakiem zielonym wyprowadzającym między Zadnią Sieczkową Przełączkę a Zadni Granat – trasa średnio trudna, 3 h; szlakiem żółtym tuż pod wierzchołek Skrajnego Granata – trasa średnio trudna, 2:45 h; szlakiem żółtym przez Dolinę Pańszczycę na Krzyżne – trasa o niewielkich trudnościach technicznych, ale dość żmudna i długa, 3:30 Pięciu Stawów Polskich ze schroniska szlakiem niebieskim na Zawrat – trasa o niewielkich trudnościach technicznych, 2 h; szlakiem żółtym na Kozią Przełęcz – trasa trudna, eksponowana, z łańcuchami i klamrami, 2 h; szlakiem czarnym na Kozi Wierch – trasa średnio trudna, żmudna, 2:15 h; szlakiem żółtym na Krzyżne – trasa o niewielkich trudnościach technicznych, trochę żmudna, 2:30 h. podziemia miasta zamki i pałace skanseny parowozownie muzea miejsca wyjątkowe forty i twierdze zabytki sakralne Woda - szlaki kajakowe, spływy, wyprawy, rejsy spływy kajakowe polecane rejsy imprezy Żaglowce AKCJE EKOLOGICZNE - CZYSTE GÓRY CZYSTE SZLAKI rajdy, zloty imprezy górskie daty i rocznice testy sprzętu książki schroniska fotorelacje konkursy tanie linie Kuchnie świata mapy Tatr online Małopolska Gościnna sprzęt outdoorowy - testy - porady - nowości - zapowiedzi rower on tour POLAND ON TOUR - VISIT POLAND Aleja Podróżników, Odkrywców i Zdobywców Underground in Europe Polecamy NAJPIĘKNIEJSZE PODZIEMIA TURYSTYCZNE W POLSCE Zamki i Pałace w Polsce polecane do zwiedzania Obiekty UNESCO w Polsce Ta strona używa plików Cookies. Dowiedz się więcej o celu ich używania i możliwości zmiany ustawień Cookies w przeglądarce. Czytaj więcej... all4web Odwiedza nas 409 gości oraz 0 użytkowników.
Wołałem, że zeszli ze szlaku. Nic to nie dało Dobrze, że nie doszło do nieszczęściaW tym miejscu (trawers Buczynowych Czub) poślizgnięcie -oznaczałoby najtrudniejszy szlak Tatr Polskichciekawe odcinki ubezpieczone łańcuchami – polska via ferratawspaniałe widoki na Tatry WysokieJest to najbardziej technicznie i kondycyjnie wymagający szlak Tatr Polskich. Z uwagi na jego długość i techniczne trudności sugerujemy podzielenie przejścia na dwa dni. Przy założeniu przejścia w dwa dni pod rząd, dużym ułatwieniem jest nocleg w schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich lub na Hali Gąsienicowej. Dla trasy “Orla Perć 1” dużą pomocą jest skorzystanie z kolejki linowej na Kasprowy Wierch, wówczas dodatkowo zdobywamy Świnicę, ale zdecydowanie zyskujemy na podejściu. Niewątpliwą nagrodą są zapierające dech w piersiach widoki na Tatry Wysokie. Dodatkowym atutem jest fakt, że Orla Perć jest pierwszym krokiem w stronę alpejskich via Perć 1Trasa: Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Czarny Staw - Zawrat - Mały Kozi Wierch - Zamarła Turnia - Kozi Wierch - Dolina Pięciu Stawów - Roztoka - Palenica BiałczańskaSuma podejść/zejść: 1300m./ trwania: 8-10 trudna technicznie, męczącaCena: od (cena uzależniona od terminu, czasu trwania wycieczki, liczby osób, warunków, opcji językowej).Sprawdź szczegółowy cennik. Orla Perć 2Trasa: Kuźnice - Hala Gąsienicowa - Czarny Staw - Granaty - Orle Turniczki - Buczynowe Turnie - Krzyżne - Dolina Pięciu Stawów - Roztoka - Palenica BiałczańskaSuma podejść/zejść: 1300m./ trwania: 8-10 trudna technicznie, męczącaCena: od (cena uzależniona od terminu, czasu trwania wycieczki, liczby osób, warunków, opcji językowej).Sprawdź szczegółowy cennik. Montaż krótkiego filmu z przejścia fragmentu Orlej Perci, które odbyło się pod koniec listopada 2020.https://www.facebook.com/4KameryClipshttps://www.instagr W Tatrach meldujemy się regularnie co roku. Uwielbiamy ten nasz malutki kącik w stylu alpejskim. Krajobrazy, satysfakcję z osiągniętych celów i mimo kilku minusów (przeludnienie na szlakach itp.) Tatry jeszcze się nam nie znudziły. Od lat jednak wiedzieliśmy, że musi nadejść ten dzień, dzień kiedy padnie hasło – idziemy! A mowa oczywiście o słynnej Orlej Perci. Wielokrotnie spoglądaliśmy na te wierzchołki z okalających je dolin. Staraliśmy wyobrazić sobie jak to jest tam na górze i powoli oswajaliśmy się z tym, że to my kiedyś będziemy obserwować ludzi z góry. Orla Perć została otwarta w 1906 r. i jest najtrudniejszym znakowanym szlakiem w całych Tatrach. Z uwagi na liczne wypadki, odcinek od Zawratu do Koziego Wierchu został oznaczony jako jednokierunkowy. Na pokonanie całej trasy (Zawrat – Krzyżne) będziemy potrzebować ok 6-8 h (niecałe 4 kilometry). Żeby zniwelować ryzyko złej pogody, postanowiliśmy pojechać w góry spontanicznie tzn. jeśli w czwartek/piątek prognozy będą korzystne, to dajemy sobie zielone światło :) Tak też udało nam się zebrać w dniach 8-10 sierpnia i w sobotnie popołudnie ruszyliśmy w stronę Podhala. W planie było dojechać do Bukowiny, skąd mieliśmy się jakoś dostać do Palenicy Białczańskiej i jeszcze wieczorem dojść do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Takie były plany, które jak wiadomo nie zawsze się udają :) Wyjechaliśmy z Warszawy za późno i gdy zameldowaliśmy się w Bukowinie Tatrzańskiej już nie było sensu próbować dostać się do schroniska, bo byśmy byli tam około północy. Robimy szybkie zakupy i ruszamy do Brzegów, gdzie w tą gwiaździstą noc śpimy na strumieniem. Nasze budziki były nastawione na 2:30, by o 3:00 ruszyć w stronę Palenicy. To była naprawdę ciepła noc. Mieliśmy problemy żeby zasnąć. Nawet otworzenie namiotu na niewiele się zdało. Po tym lekko przydługim poranku, na parkingu byliśmy o 4 nad ranem i ruszyliśmy dziarsko w stronę schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. Spacer szlakiem był przyjemny, trzymała nas jeszcze radość, że znów jesteśmy w górach :) W połowie szlaku ujrzeliśmy jak pięknie wschodzi słońce znad wierzchołków szczytów. Schronisko ujrzeliśmy przed siódmą. Poprzedni upalny dzień i przyjemny wieczór sprawił, że bardzo duża liczba osób postanowiła tam przenocować. Wokół schroniska a nawet w okolicy stawów było pełno śpiących turystów. Po śniadanku i herbatce ruszyliśmy w stronę Zawratu. Wracając jeszcze do wcześniejszych zmian w naszym planie, postanowiliśmy zaryzykować i pokonać cały odcinek Orlej Perci w jeden dzień. Początkowo w połowie drogi mieliśmy zejść i przenocować w schronisku, jednak pogoda, długość dnia w sierpniu oraz przede wszystkim kondycja pozwoliła nam podjąć taką decyzję. Około dziewiątej pojawiamy się na Zawracie a wraz z nami raptem kilka osób. Uzupełniamy płyny, robimy kilka zdjęć i jesteśmy gotowi rozpocząć naszą kolejna przygodę. Podejście na Mały Kozi wierch to ok 15-20 min. Pojawiają się pierwsze łańcuchy i ekspozycje. Mogę potwierdzić, że widok jest jednym z najładniejszych jakie widziałem w Tatrach (nadal nie bije tego, co można zobaczyć przy pięknej pogodzie z Rysów). Odcinek do Koziego Wierchu jest uznawany za najtrudniejszy z całej Orlej Perci, tak jak wspomniałem wcześniej jest również jednokierunkowy z uwagi brak miejsca do minięcia się z innymi osobami. Do Zmarłej Turni mozolnie pokonujemy kolejne łańcuchy i klamry. Przez cały czas towarzyszy nam silna ekspozycja, do której o dziwo, dość szybko się przyzwyczaiłem, co pozwoliło w spokoju delektować się widokami wokół nas. Po prawej stronie szlaku zaobserwowaliśmy taterników wspinających się na sąsiednich skałach. Momentem, w którym Orla Perć spełniła moje wyobrażenia, był na pewno odcinek w którym doszliśmy do 8-metrowej drabinki zawieszonej nad przepaścią, tj. zejście do Koziej Przełęczy oraz podejście pod Kozi Wierch. Oczywiście nie jest to fragment wybitnie trudny i nie niemożliwy do pokonania, jednak dla osoby nieoswojonej z tego typu trudnościami w głowie mogą tworzyć się różne straszne obrazy (wyobraźnia szaleje 8-) ). Samą drabinkę pokonuje się w kilka chwil, tak samo jak podejście po łańcuchach. Natomiast widoki, szczególnie na ścianę Koziego po drugiej stronie przełęczy robią ogromne wrażenie. Widać piękno gór, człowiek czuje ogromną satysfakcję, że znajduje się w tym miejscu i ma możliwość podziwiać tę część Tatr. Na wierzchołku nareszcie jest trochę miejsca i gdzie spokojnie można usiąść i się posilić :) Odcinek do Granatów, pozwala złapać trochę oddech. Nie jest już tak ciężki i mozolny jak poprzedni jednak też ma swój urok, a mianowicie sypkie zbocza. Szczególnie w Żlebie Kulczyńskiego trzeba uważać, żeby nie zjechać na d… ;) Między Granatami mamy znów możliwość przećwiczyć naszą wyobraźnię i lęki :) Znajdziemy tam ok 1-metrową szczelinę nad która musieliśmy wykonać trochę większy krok. Jednak nie ma czym się stresować, szczelina jest zabezpieczona w postaci łańcucha a osoby które zbyt sparaliżuje ;) będą mogły minąć to dołem. Skrajny Granat – tu zrobiliśmy naradę. Minęła godzina 15, czyli na nogach byliśmy już ponad 12 godzin i trzeba było zweryfikować stan kondycji oraz posiadanych zapasów. Był to ostatni możliwy moment, żeby zejść. Niestety okazało się, że aż tak różowo nie było. Dzień, tak jak poprzednie tygodnie, był strasznie upalny, tj. bardzo łatwo o odwodnienie, szczególnie przy takim wysiłku. Zabraliśmy ze sobą naprawdę pokaźne ilości płynów. Każdy dźwigał 3l wody, dodatkowo mieliśmy termos herbaty i prawie 2l izotoników i elektrolity. Łącznie ok 15 litrów płynów. Na Skrajnym Granacie zostało nam 1,5 l na 4 osoby a do schroniska jeszcze 4 godziny wspinaczki i marszu. Jedzenie było również na wykończeniu, pozostały jedynie jakieś herbatniki. Mimo tych niesprzyjających zapasów, zdecydowaliśmy się kontynuować wędrówkę. Z dokładnymi mapami o wodę w górach nie trudno, a bez jedzenia jakoś wytrzymamy. Skierowaliśmy się w stronę Przełęczy Krzyże, zostawiając za sobą na wierzchołkach sporo osób. Ten fragment Orlej Perci nie należy do łatwych. Liczne łańcuchy, klamry, drabinka i osuwiska. Nie szarpiąc tempa, widząc cel pokonywaliśmy kolejne przewyższenia. Niestety jakieś 30 min przed przełęczą nadciągnęła burza z piorunami. Humory trochę się popsuły. Zaczęło się robić nieciekawie. Zejść się już nie dało, trzeba było mimo narastającego zmęczenia szybciej przebierać nogami zachowując maksimum koncentracji. Widzieliśmy jak piorun uderzył w okolicy Świnicy i aż serce szybciej zabiło, grzmot w górach robi wrażenie. Skoczyła adrenalina. Byliśmy przecież jeszcze na grani, a kamienie zrobiły się śliskie gdy spadł deszcz. Co kilkanaście metrów wypatrywaliśmy upragnionej przełęczy. Burza była coraz bliżej… aż w końcu jest! Już tylko kilkadziesiąt metrów, żadnych zdjęć, podziwiania widoków, żadnej radości z ukończenia Orlej Perci, po zobaczeniu tabliczki „Krzyżne”, szybko daliśmy dyla w dół, w stronę Doliny Pięciu Stawów. Z każdą minuta kiedy schodziliśmy emocje opadały, wracało coraz bardziej zmęczenie. Przypomnieliśmy sobie jak bardzo chce nam się pić i jeść a w plecakach przecież było pusto. Całe szczęście, że dopiero teraz się bardziej rozpadało, woda zaczęła płynąć po zboczach. Po kilkudziesięciu minutach w końcu wypatrzyliśmy upragniony strumyczek. Języki już mieliśmy przyklejone do podniebienia a uczucie pragnienia stawało się dominujące. Niestety po chwili przyjemności, droga strasznie się dłużyła. Doszliśmy do kosówki, wody teraz mieliśmy pod dostatkiem, jednak dokuczać tym razem zaczęło zmęczenie mięśni oraz głód. Idąc cały czas zboczem i widzieć swój cel wędrówki (schronisko), ale nie widząc końca ścieżki i dłużącą się drogę, nie nastrajało nas optymizmem. W pewnym momencie musieliśmy się zatrzymać i odpocząć dłużej. Nagle w tej chwili wyciszenia, koledze przypomniało się, że na wyjazd zabrał czekolady i nie przypomina sobie żeby je gdzieś widział. Rzuciliśmy się do przeszukiwania jego plecaka i nagle pojawiły się uśmiechy na twarzy :) Były to gorzkie czekolady z Biedronki :) Każdy miał po tabliczce, zajadaliśmy się jakby to był obiad u Amaro 8-) Po takim skoku endorfin, dalsza droga była już przyjemnością, gonił nas tylko czas. Dochodziła godzina 20 a my samochód mieliśmy w Palenicy. W schronisku chcieliśmy coś zjeść na szybko i napić się herbaty, ponieważ była niedziela, trafiliśmy na mszę w czasie której kuchnia jest zamknięta. Zadowoliliśmy się herbatą i trzeba było ruszać w dół póki ciało nie zdążyło się jeszcze zbyt schłodzić. Po zejściu czarnym szlakiem do Doliny Roztoki zastał nas mrok i tak przy świetle czołówek krok po kroku, kamień po kamieniu, schodziliśmy do parkingu cały czas rozmyślając o tym co byśmy zjedli. W Zakopanem meldujemy się 15 minut przed północą w ostatniej otwartej restauracji, która jeszcze zgodziła się pożywić strudzonych turystów. Dostaliśmy taaakie porcje, że nasze skurczone żołądki nie były wstanie tego przyjąć. Zjedliśmy tylko zupę a resztę wzięliśmy na wynos :) Tym miłym akcentem skończyła się nasz przygoda w Tatrach. W Warszawie jesteśmy o 7 rano. Podsumowując: Na szlaku spędziliśmy ok 18 godzin i 20 min. przeszliśmy 29,9 km wypiliśmy po 4 l płynów Jeszcze zapis trasy: Nieco ponad godzinę zajmuje dotarcie do Doliny Gąsienicowej, gdzie w oddali ujrzymy nasz dzisiejszy cel, czyli szczyty Orlej Perci. W czasie 1,5 godziny docieramy do ‘Murowańca’, pierwszego i ostatniego schroniska dzisiejszego wypadu. Szybka herbatka, szarlotka (rewelacja), dokupienie plastrów na otarcia i idziemy dalej.Tatrzański sezon w pełni, więc nie dziwota, że ostatnio dostaję mnóstwo prywatnych zapytań o Orlą Perć. Na wstępie odsyłam Was do artykułu Orla Perć, w którym odniosłam się do trudności tego szlaku, zawarłam kilka istotnych informacji, a przede wszystkim umieściłam linki do skrupulatnych opisów poszczególnych odcinków. Każdy kto planuje wybrać się na Orlą, właśnie tam znajdzie przebieg trasy oraz zdjęcia trudności. Tym razem wgryzę się w temat od innej strony. Postanowiłam przypomnieć sobie pierwsze zmagania na podniebnej ścieżce i pokazać Wam Orlą Perć moimi oczami. Z pierwszym wyjazdem w Tatry nawet nie śniło mi wejście w rejon Orlej Perci. Jak to do żółtodzióba, docierały do mnie jedynie szczątki informacji, czasem dosyć przerażające. Wiedziałam, że tam wysoko, że bardzo trudno, że są przepaście, straszliwe łańcuchy, jakieś drabiny i w ogóle tam wypadki i trupy się ścielą. Nazwy typu „Honoratka, Żleb Drege’a, czy choćby Kozie Czuby były mi zupełnie obce. Zajęłam się tym, co początkującemu uchodzi. Na pierwszy ogień poszedł Karb, potem Czarny Staw pod Rysami i spacer do Piątki przez Świstówkę, Czerwone Wierchy z Kasprowym, Droga nad Reglami, Rusinowa z Gęsią Szyją, Nosal z Kopieńcem, Giewont oraz jaskinie w Dolinie Kościeliskiej. Całkiem ładnie jak na pierwszy raz, co nie? I Giewont i jaskinie robiłam w warunkach mocno deszczowych. Ani mi było trudno, ani straszno, co jedynie ślisko i upierdliwie. Już wtedy wiedziałam, że chcę i mogę wyżej. W drodze na Karb. Pierwsza wycieczka w Tatrach ever. 😀 Dawno temu na Giewoncie. Chodziło się kiedyś po Tatrach w jeansach, oj chodziło. 😉 Kolejny wyjazd był krótki, dodatkowo okrojony przez niesprzyjające warunki, ale udało mi się wdrapać na Szpiglasowy i Świnicę od Świnickiej Przełęczy. W skałach czułam się swobodnie, więc w naturalny sposób zaczęłam interesować się tym, co w Tatrach najtrudniejsze. Oczywiście oznakowane i najtrudniejsze. Dziabnęłam Nykę, przewertowałam Internety, oswajałam się ze zdjęciami, opanowałam topografię i przygotowałam plan ataku. Żleb Blatona – podejście na Świnicę Wertując blogi i górskie fora natrafiłam na wiele opinii, że ignorancja w górach potrafi doprowadzić do nieprzyjemnych sytuacji. Przyznam, że nie chciałam być jedną z tych ofiar losu, które wyrwały się na szlak będący ponad ich siły i zmuszone były zeń schodzić z pomocą ratowników. Czułam, że podołam wyzwaniu, ale równocześnie miałam świadomość, że moje górskie doświadczenie jest krótkie i może jednak zbyt wątłe, by porywać się na Orlą Perć. Świnica Na trzecim tatrzańskim wyjeździe postanowiłam raz jeszcze sprawdzić się na Świnicy, tym razem idąc z Hali Gąsienicowej przez Zawrat. Na przełęcz wlazłam bez problemów, tzw. „Mała Orla Perć” też poszła jak z płatka, zatem następnego dnia byłam gotowa stanąć oko w oko z legendą. Dla pewności (ależ ja wtedy byłam asekurancka) obrałam za cel najłatwiejszy odcinek graniówki – od Koziego Wierchu po Granaty. Cała trasa tego dnia prezentowała się tak: ZAKOPANE – PALENICA – DOLINA PIĘCIU STAWÓW – KOZI WIERCH – PRZEŁĄCZKA NAD BUCZYNOWĄ DOLINKĄ – ZADNI GRANAT – POŚREDNI GRANAT – SKRAJNY GRANAT – HALA GĄSIENICOWA – KUŹNICE – ZAKOPANE Wycieczka rozpoczęła się piękną panoramą Orlej Perci (z Kościelcem gratis, po prawej). A wiecie skąd taki widok? Z Równi Krupowej! 😀 Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów Szlak z Piątki na Kozi Wierch prowadzi łagodnym, południowym stokiem góry i polega na mozolnym zdobywaniu wysokości. Dopiero pod samym szczytem ścieżka robi się mniej dogodna, ale dla nikogo nie powinna stanowić większych problemów. Samo podchodzenie nie utknęło mi w pamięci jakoś szczególnie, za to widok z Koziego już tak. Chmury nieco popsuły ten spektakl, ale miejsce i tak mnie głęboko oczarowało i do dziś twierdzę, że to jedno z najpiękniejszych miejsc widokowych w Tatrach. Podejście czarnym szlakiem na Kozi Wiech Z jednej strony hipnotyzują Tatry Wysokie ponad Doliną Pięciu Stawów, a z drugiej otoczenie Doliny Gąsienicowej. Znakomicie widać też lwią część samej Orlej Perci z przykuwającym wzrok zejściem z Kozich Czub. W oddali majaczą sylwetki Tatr Zachodnich. No baja. Widok na dalszy odcinek Orlej, w kierunku Granatów. Zejście z Kozich Czub, w tle Świnica. Pamiętam, że wtedy wybełkotałam coś w stylu: „O ja pier***ę! W życiu tędy nie zejdę! Mowy nie ma. Nie mam zamiaru się zabić. Po roku zlazłam… 😀 Wodospad Siklawa Baję trza było zostawić i w końcu zmierzyć się ze słynną percią. Problem w tym, że fragment szlaku od Koziego Wierchu nijak się ma do legendy, ot trawers poniżej grani wśród skał. Większych emocji dostarcza dopiero widowiskowa Przełączka nad Buczynową Dolinką, która na stronę Pięciu Stawów obrywa się niezłą lufą. W drugą stronę wcale nie jest przyjemnie, a bo właśnie z przełączki opada Żleb Kulczyńskiego, znany ze swojej uciążliwości. Przy suchej skale nie jest nie wiadomo jak trudny, choć przy potknięciu idzie się poturbować na skałach, zwłaszcza, że żleb daje całkiem obiecujące możliwości sturlania się aż na dno Koziej Dolinki… Pamiętam, że schodziłam „Kulczykiem” bardzo ostrożnie i pamiętam jak bolały mnie kolana. Co tu dużo gadać – było stromo i niewygodnie. Na przełączce 🙂 Żleb Kulczyńskiego Zbliżenie na Kozi Wierch, Kozią Przełęcz Wyżnią i Kozie Czuby Wkrótce opuściłam Żleb Kulczyka (w dół zbiega czarny szlak do Koziej Dolinki) i po krótkim trawersie stanęłam u stóp komina pod Czarnym Mniszkiem. To był mój moment prawdy. Naczytałam się opinii, że to najtrudniejsze miejsce tego odcinka, przeglądałam też mnóstwo zdjęć, na których komin dęba staje. Ejże? I tym kominem naprawdę da się wejść? Ano da się. I to bez większych problemów. To prawda, że z daleka wygląda na ciężki orzech do zgryzienia, ale stojąc u jego stóp można wyluzować. Uff, komin jest porządnie urzeźbiony, z boku ciągnie się łańcuch, widać nawet jakieś klamry. Bułka z masłem dla tego, kto nie boi się stromych ścian. Komin pod Czarnym Mniszkiem Trochę trzeba się pogimnastykować, ale taka forma mi odpowiada. 😀 Czarny Mniszek Powyżej komina Orla znowu zwalnia i bez żadnych problemów wyprowadza na Zadni Granat. Panorama z najwyższego z Granatów jakoś szczególnie nie chwyciła mnie za serce, więc szybko skierowałam się na sąsiedni Pośredni Granat. Zadni Granat widziany z Pośredniego Tam w końcu czaił się dreszczyk emocji, bowiem ścieżka kluczy granią wśród skał wymuszając czujność i używanie wszystkim czterech łap. I to mi się właśnie podobało. Tak sobie wyobrażałam Orlą Perć, a nie jakieś pitu pitu i trawersowanie chodnikiem Czarnych Ścian. Zejście z Pośredniego Granatu W końcu dotarłam do słynnej – mrożącej krew w żyłach i gotującej największym twardzielom jaja na miękko – szczeliny. Co niektórzy ludzie za głupoty na Internetach wypisują… Przepaść tam ponoć ziele okrutna, przejść się po ludzku nie da i co w ogóle TPN wyprawia, że dopuszcza tam ruch turystyczny, skoro po łańcuchu może przejść co jedynie linoskoczek. Nie tylko da się przejść po ludzku, ale i z palcem w nosie obejść, więc nie mogłam się nadziwić skąd te krwiożercze historie na temat jednej, niewinnej szczeliny w skale. Jako że dzierżyłam aparat, to od razu skierowałam się do obejścia, by zrobić lansiarską fotę, zatytułowaną: „Krok nad przepaścią”. Pstryknęłam, poszłam dalej i za chwilę dotarło do mnie rozpaczliwe: „A ja?!? Ja też chcę przejść to owiane sławą miejsce”! Cofnęłam się obejściem i stanęłam przed wyzwaniem. Fakt, w pierwszej chwili poczułam się nieswojo. „A jak noga mi się obsunie i wpadnie do szczeliny? Toć idzie ją złamać, albo cnotę stracić w nadmiernym rozkroku…” 😉 Kronika TOPR-u milczała o tego typu konsekwencjach zatem szybko odgoniłam głupoty z głowy i dałam wielkiego susa. I już. „Szparra” 😉 Krótkie skalne podejście wyprowadza na Skrajny Granat. Moim zdaniem tam jest widokowo najfajniej ze wszystkich Granatów, a to za sprawą nietuzinkowego widoku na ścianę Pośredniego z linią Orlej Perci w tle. Widok ze Skrajnego na Pośredni Granat i grań Orlej Perci Żołta Turnia Jako że na Skrajnym Granacie kończyłam pierwszy etap wędrówki Orlą Percią, to pozostało mi zejście żółtym szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy. Zejście to niezmiennie kojarzy mi się ze słowem UPIERDLIWY, a owa upierdliwość wynika z niezliczonej ilości drobnicy zalegającej zwłaszcza górne partie ścieżki. Tam jest oczywiście dość stromo (no bo jakby inaczej) i kiedy dodać do tego osuwający się pod butami rumosz skalny, to równanie pokazuje oczywisty wynik. Kolana podczas takiego zejścia dostają w kość, a na usta cisną się te mniej eleganckie słowa. Tu już w przyzwoitym terenie. Widoki na Czarny Staw Gąsienicowy są przyjemne, ale już chciałoby się dobić do brzegu. Mniej więcej w połowie drogi ścieżka robi się stabilna, a pod nogami dominują kamienne stopnie. Człowiek może w końcu puścić zwieracze, ostudzić emocje i delektować się wizją zimnego piwka w bliskim już Murowańcu. Czarny Staw Gąsienicowy A tu Zmarzły Staw, na wysokości Taterników. Właśnie wtedy dał się słyszeć warkot nadlatującego śmigłowca. Sokół przefrunął nam nad głowami i skierował się ku Orlej Perci, którą dopiero co szliśmy… Dziwne myśli kłębią się wtedy w łepetynie. Kurde, ja z taką łatwością przeszłam ten odcinek, a ktoś inny ma kłopoty… Może ktoś zleciał ze skały, może pośliznął się i doznał tylko kontuzji, może ktoś zasłabł? Na takie pytania nikt nie odpowie, pozostaje warkot śmigła, który przeszywa ciszę i przyprawia o gęsią skórkę. Sokół i Giewont Dopiero Kronika TOPR-u wyjaśniła co się wtedy wydarzyło: „Po godz. 15-tej do TOPR dotarła informacja, że idący Żlebem Kulczyńskiego 37-letni turysta z Łodzi we mgle pomylił drogę i wszedł w Rysę Zaruskiego. Doszedł do miejsca skąd nie ma drogi odwrotu. Prosi o pomoc. W tamten rejon ratownicy polecieli śmigłowcem. Po desancie w pobliżu oczekującego na pomoc turysty, założono mu trójkąty ewakuacyjny, w którym został windą wciągnięty na pokład śmigłowca i przetransportowany do Zakopanego.” Na szczęści facet nie forsował zejścia, przypadkiem zapuścił się w zbyt trudny teren i zrobił co należało – zadzwonił po pomoc. Dzięki temu skończyło się tylko na strachu. W takim nieco refleksyjnym nastroju dotarłam na Halę, a wkrótce potem do Kuźnic. Tego dnia dosadnie dotarło do mojej łepetyny, że góry to nie przelewki i nawet w pozornie łatwym terenie może przytrafić się kuku. Każdemu. Ktoś przygotowany może pobłądzić we mgle, ktoś sprawny fizycznie może zjechać się wraz z ruchomym kamlotem, jeszcze inny pośliznąć się na oblodzeniu. Różne wypadki chodzą po ludziach, oby było ich jak najmniej. Granaty znad Czarnego Stawu Gąsienicowego Reasumując, okiełznywanie Orlej Perci warto zacząć od jej najłatwiejszego odcinka, tj. od Koziego do Granatów. Mnie osobiście było tam całkiem łatwo, ale przypomnę, że nie paraliżują mnie strome i eksponowane miejsca, a i warunki miałam porządne. Brakowało mi troszkę wędrówki ścisłą granią, bo czerwony szlak najczęściej trawersuje zbocza, za to kilka razy wyprowadza na kapitalne miejsca widokowe. PO TOPOGRAFICZNE SZCZEGÓŁY I OPIS ORLEJ PERCI ODSYŁAM TUTAJ: Kozi Wierch – Zadni Granat Zadni Granat – Pośredni Granat – Skrajny Granat NAJFAJNIEJSZE MIEJSCA NA OPISANYM ODCINKU ORLEJ: Kozi Wierch – wierzchołek dysponuje absolutnie fenomenalną panoramą. Przełęczka nad Buczynową Dolinką – zejście z Przełączki jest niewygodne i upierdliwe, ale sam widok na nią jest zajebiaszczy. Komin pod Czarnym Mniszkiem – idealne miejsce na lansiarskie foty w skale. Zejście z Pośredniego Granatu – dla mnie taki pierwszy graniowy odcinek perci, krótki bo nie długi, ale zawsze coś. Skrajny Granat – przepyszne widoki, zwłaszcza na Orlą Perć. MIEJSCA MOGĄCE PRZYSPORZYĆ WIĘCEJ ZACHODU: Zejście Żlebem Kulczyńskiego – stromo, bywa ślisko, spod nóg usuwa się piarg, przy potknięciu można nieprzyjemnie się sturlać i poważnie poobijać. Rejon Granatów (zwłaszcza Pośredniego i Skrajnego) – nie licząc jednej mały klamry i łańcucha nad szczeliną jest to teren pozbawiony sztucznych ułatwień, miejscami stromy. Przy chmurach i słabej widoczności można stracić orientację, także trzeba uważnie obserwować oznaczenia. Liczę na to, że nie pojawią się głupie komentarze w stylu: „Z tego tekstu wynika, że Orla to łatwy szlak i zachęcisz mnóstwo osób, które nie będą przygotowane na takie wyzwanie. A potem biedni ratownicy będą ryzykować życie, by ściągać tych delikwentów z grani, a jak komuś się coś stanie, to ty będziesz mieć ich na sumieniu!” Tak jak napisałam we wstępie, dokładny opis szlaku zawarłam artykule „Orla Perć”. W tej relacji skupiłam się na moich (i tylko moich!) doświadczeniach oraz przeżyciach. Wszelkie próby rozwleczenia tego na ogół turystów są imbecylne, bowiem każdy chodzi po górach na własną odpowiedzialność. Każdy ma inne doświadczenie w kwestii obycia ze skałą i ekspozycją, ponoć też rozum, więc niech sam podejmuje decyzje na co go stać podczas górskiej wycieczki. Amen. Pozdrawiam, Madzia / Wieczna Tułaczka *** Tu też jest fajnie: Facebook InstagramZe względu na długość szlaku turystycznego (Orla Perć ma 4,3 km długości, a przejście całego szlaku zajmuje około 10 godzin), trasę dzieli się na 3 części. Po jednej części na każdy dzień. Chociaż cały szlak turystyczny można przejść również w 1 dzień jest to odradzane.
Szlak na Granaty z Doliny Gąsienicowej to bardzo widokowa trasa z genialną panoramą na Czarny Staw Gąsienicowy. O Orlej Perci marzy każdy tatromaniak. Ten szlak jest pełen zaskakujących widoków, choć nie należy do najłatwiejszych. Jednym z pierwszych odcinków na jaki warto się wybrać jest właśnie szlak na Granaty. To trzy potężne wierzchołki, które możemy zdobyć bez większych problemów i dodatkowych zabezpieczeń. Podpowiadamy zatem jak się przygotować do wypadu oraz jak bezpiecznie przejść trasę. Standardowo wypad na Orlą Perć zaczynamy z Kuźnic. Tutaj zostawiamy samochód na ostatnim z płatnych parkingów na ulicy Przewodników Tatrzańskich. Dalej ruszamy pieszo chodnikiem wzdłuż drogi, to około 1,5 km spaceru aż do wejścia na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego. Samochód można również zostawić w centrum Zakopanego, a do Kuźnic podjechać busem lub taksówką, wybór należy już do Ciebie. My wybraliśmy szlak, który bardzo polecamy: Kuźnice – Dolina Jaworzynki – Dolina Gąsienicowa – Czarny Staw Gąsienicowy – Skrajny Granat – Pośredni Granat – Zadni Granat – Kozia Dolinka – Zmarzły Staw – Dolina Gąsienicowa – Boczań – Kuźnice. Szlak do doliny Gąsienicowej o poranku jest wyjątkowo pusty, a wschodzące słońce pięknie oświetla szczyty Orlej Perci. Szlak na Granaty z Kuźnic – Dolina Jaworzynki Z Kuźnic ruszamy żółtym szlakiem przez dolinę Jaworzynka. To piękny i długi wąwóz otoczony przez wysokie i zalesione wzgórza wapiennych tatrzańskich szczytów. Swoją nazwę zawdzięcza rosnącym tutaj kiedyś jaworom. Początek szlaku nie jest zbyt wymagający, a o poranku możemy oglądać piękny spektakl gdy zamglona dolina budzi się do życia. Dodatkowo już po kilkuset metrach spaceru docieramy na polanę Jaworzynka, na niej możemy zobaczyć kilka drewnianych szałasów pasterskich. Przez dolinę po większych opadach płynie potoczek Jaworzynka, jednak zazwyczaj jego koryto jest puste, gdyż dolina ma swoje podziemne odwodnienie. Dlatego też nie usłyszymy tu szumu górskiego potoku, a sama dolina jest bardzo cicha. Przed laty można tu było spotkać liczne sztolnie kopalni rud żelaza, po których pozostały do dziś widoczne ślady. Co ciekawe w dolinie jeszcze w 1920 roku można było bić rekordy na skoczni narciarskiej. Na polanie Jaworzynka możemy zobaczyć kilka drewnianych szałasów pasterskich. A jak wygląda szlak na Halę Gąsienicową z Kuźnic przez Boczań? Zobaczy opis wyprawy na Świnicę. Z Kuźnic na Halę Gąsienicową i Czarny Staw Gąsienicowy Po około 2 godzinach spaceru przez dolinę Jaworzynki oraz krótkiej wspinaczce po ułożonych skalnych stopniach, docieramy do przełęczy między Kopami. To jeden z pierwszych punktów widokowych na naszej trasie. Dalej czeka nas 20 minut przyjemnego spaceru na Halę Gąsienicową. Latem dolina pięknie kwitnie na fioletowo za sprawą wierzbówki kiprzycy. Warto dotrzeć na halę wczesnym rankiem, kiedy nie ma jeszcze tłumów turystów. Wierzbówka kiprzyca kwitnie na przełomie lipca i sierpnia, przyozdabia przy tym pięknie całą halę Gąsienicową. Oprócz tego zobaczymy tutaj kilka małych drewnianych chatek i szałasów. W dolinie Gąsienicowej mamy okazję odpocząć chwilę w schronisku Murowaniec. Przed podejściem na szlak na Granaty koniecznie trzeba się nieco posilić, uzupełnić zapasy wody i nabrać energii. Ze schroniska ruszamy niebieskim szlakiem nad Czarny Staw Gąsienicowy. To kolejna godzinka przyjemnego spaceru wśród zielonych kosodrzewin, szumiącego potoku Gąsienicowego oraz strzelistych szczytów Orlej Perci i Kościelca. Z doliny Gąsienicowej o poranku mamy piękną panoramę szczytów Orlej Perci oraz Granatów, na które zmierzamy. Spod Czarnego Stawu Gąsienicowego kierujemy się na żółty szlak na Skrajny Granat. Zdecydowanie polecamy wejście na Granaty od tej strony. Początkowo zaczynamy dość ostre podejście po ułożonych skalnych zakosach. Im wychodzimy wyżej, tym mamy piękniejszy widok na błyszczący w dolinie staw. Cały szlak na Zadni Granat zajmuje około 2 godziny. Po pewnym czasie wchodzimy w trudniejszy teren skalny i tu już musimy wspomagać się trochę rękami. Później docieramy do pierwszego łańcucha. Przewyższenia są coraz większe, a widoki bardziej zachwycające. Dlaczego warto wybrać ten wariant szlaku na podejście? Jest sporo utrudnień, które zdecydowanie łatwiej pokonać nam gdy idziemy w górę. Zejście po skałach na tym odcinku szlaku może sprawić nam nieco więcej trudności. Czarny Staw Gąsienicowy to malownicze jezioro o krystalicznej wodzie, tuż nad nim góruje wysoki szczyt Kościelca. Pierwszy z łańcuchów na szlaku na Granaty mamy do pokonania nad skalnym osuwiskiem. Granaty – Orla Perć Po około 6 godzinach trasy z przerwami na odpoczynek, docieramy na Skrajny Granat 2225 m Niestety pogoda w górach jest czasami bardzo dynamiczna i nieprzewidywalna. Dlatego pomimo, że Dolina Gąsienicowa przywitała nas pięknym słońcem i cudownymi widokami, to jednak Orla Perć zatopiła się w chmurach. Trzeba przyznać, że wędrówka w takich warunkach była ciekawym doświadczeniem. Wiatr przeganiał chmury i co chwila odsłaniał strzeliste granie tatrzańskich szczytów. Pomimo, że większych widoków nie dane nam było zobaczyć, to jednak dzięki temu sama wspinaczka jest dla nas łatwiejsza, gdy nie mamy pod nogami widoku na przepaść. Orla Perć prowadzi przez trzy wierzchołki Granatów, na tym odcinku szlaku musimy się wspinać wśród bloków skalnych. Skrajny Granat – Pośredni Granat – Zadni Granat Skrajny Granat jest najniższym z 3 wierzchołków i w sumie łatwo można go zdobyć. Szlak na Pośredni Granat zajmuje około 20 minut. Po drodze mijamy słynny Żleb Drège’a. Na początku żleb opada łagodnie w kierunku Czarnego Stawu Gąsienicowego, jednak po kilkuset metrach urywa się nad pionowym skalnym kominem. Żleb jest pułapką bez wyjścia dla turystów, którzy podczas złej pogody zgubią szlak. Zejście ze żlebu możliwie jest tylko na linie, a powrót do góry jest praktycznie niemożliwy. Żleb pochłonął już wiele ofiar śmiertelnych. Pierwszą z nich był młody turysta Jan Drège’a, który 22 sierpnia 1911 zginął w nim jako pierwszy. Żleb Drège’a rozciąga się pomiędzy Skrajnym i pośrednim Granatem, ta z pozoru wygodna trasa kończy się potężnym skalnym urwiskiem. To jedno ze słynniejszych miejsc na Granatach, czyli szczelina z łańcuchem nad przepaścią. Ten odcinek możemy obejść również szlakiem poniżej. Dalej na szlaku mamy do pokonania słynną szczelinę nad przepaścią. Żeby ją pokonać trzeba zrobić spory krok nad przepaścią. Jednak można się też wspomóc łańcuchem, albo obejść szczelinę szlakiem od dołu. To z pewnością dobre miejsce na efektowne zdjęcie. Dalej podejście na Pośredni Granat 2234 m jest nieco bardziej wymagające. Trzeba się trochę powspinać po skałach i musimy wspomagać się rękami, jest tu tylko parę łańcuchów, którymi możemy się wspomóc. Dalej na Zadni Granat szlak kieruje nas ostro w dół po stromej skale. Potem zboczem szczytu wchodzimy na grań i zdobywamy już najwyższy z trzech Granatów, czyli Zadni Granat 2240 m Przejście szlaku Granatów na Orlej Perci zajęło nam około 35 minut. Na podejściu na Zadni Granat musimy zejść po skalnej trasie nieco w dół, później czeka nas ostatnia wspinaczka na szczyt. Szlak z Granatów – bezpieczne zejście do Koziej Dolinki Po pokonaniu dość wymagającego szlaku na Granaty i prawie 7 godzinach w nogach mamy dość przyjemne, bezpieczne i mało wymagające zejście zielonym szlakiem do Koziej Dolinki. Zielony szlak to wygodne kamienne schody, które dają nam więcej luzu i swobody podczas zejścia. Po 50 minutach docieramy do Koziej Dolinki i wpadamy na żółty szlak w kierunku Zmarzłego Stawu. W przeciwnym kierunku doszlibyśmy nim na Zawrat. Zmarzły Staw Gąsienicowy to malutkie jeziorko z krystalicznie czystą wodą. Z reguły przez większość roku jest zamarznięty, ale odmarza zwykle w czerwcu. A ponownie pokrywa go lód we wrześniu lub październiku. Chwila odpoczynku w tym miejscu to obowiązkowy punkt. Klimatu dodaje wpadający do stawu szumiący potok, który tworzy też malutki wodospad. Na szlaku Granatów mamy kilka łańcuchów, którymi możemy się wspomóc podczas wspinaczki. Powrót z Granatów Spod Zmarzłego Stawu kierujemy się niebieskim szlakiem z powrotem na Czarny Staw Gąsienicowy, który po południu robi się już bardzo zatłoczony. Po godzinie docieramy również do schroniska Murowaniec. Natomiast do Kuźnic z Doliny Gąsienicowej nie musimy wracać tą samą drogą. Tutaj warto ruszyć widokowym szlakiem przez Boczań. Po ponad 20 kilometrach doceniamy to łagodne zejście bez schodów. Zejście z Granatów zajmuje łącznie około 5 godzin z krótkimi przerwami. Zmarzły Staw Gąsienicowy przez większość roku pokrywa lód. Staw odmarza zazwyczaj w czerwcu na 3-4 miesiące. Podczas wędrówki na Granaty możemy dopatrzeć się pasjonatów wspinaczki, którzy zdobywają skalne granie. Szlak na Granaty liczy łącznie 21 kilometrów, na jego pokonanie w dwie strony potrzebujemy przynajmniej 11 godzin. To trasa dla ambitnych górocholików. Na pewno wybierając się na szlak na Granaty musimy się dobrze przygotować kondycyjnie i nie możemy się bać wysokości. Przewyższenia są duże, przepaście robią spore wrażenie, a szlak w niektórych momentach wymaga od nas większej sprawności fizycznej. Jednak nie należy się też go obawiać, bo śmiało możemy ruszać na ten odcinek Orlej Perci bez uprzęży i dodatkowych zabezpieczeń. Na tym etapie nie ma zbyt wiele łańcuchów, do których można się wpiąć. Orla Perć to szlak, który zasługuje na respekt. Pamiętaj, żeby przed wyjściem w góry sprawdzić pogodę, a w razie jej załamania zawrócić ze szlaku, bo przecież one na Ciebie na pewno poczekają. Wyrusz na szlak wczesnym rankiem, tak żeby w południe już opuszczać szlaki, unikniesz wtedy dużych tłumów turystów. Plan Wypadu na Granaty Dojazd: najwygodniej tu dotrzeć własnym samochodem lub busem z Zakopanego Parking: płatne parkingi na ul. Strążyska i Przewodników Tatrzańskich (najbliżej Kuźnic) Bilety Wstępu: Wstęp na teren Tatrzańskiego Parku Narodowego – 7 zł/os bilet normalny, 3,50 zł/os bilet ulgowy Czas przejścia szlaku na Granaty: 10 -11 godz. Dystans: 21 km trasa w dwie strony, poziom trudności – trasa trudna, dostępna dla wprawionych
Orla Perć - poziom trudności kominka nie jest zbyt duży, ale ostrożności nigdy nie za wiele, bo w tym miejscu najmniejszy poślizg oznaczał upadek z dużej wysokości. Po jego przejściu nareszcie dotarliśmy na Koziego Wierchu 2291 m n.p.m. Jest to najwyższa góra w Polsce, która należy w całości do naszego terytorium kraju. Jak się okazało na ten szczyt dotarliśmy w 2h 25min.
W tym miejscu znajduje się wystawiona do ekspozycji drabinka prowadząca pionowo w przepaść ;) drabinka urywa się nad przepaścią i aby z niej zejść należy zrobić większy krok w lewo na skały. Zejście drabinką do Koziej Przełęczy. Z Koziej Przełęczy można zejść zarówno do Doliny Gąsienicowej, jak i do Doliny Pięciu Stawów.